Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/197

Ta strona została przepisana.
— 185 —

spadzie wyślę rejentowi Tornbrock telegram-czek na konto naszej redakcyi.
— Która go ureguluje tem chętniej — zauważył Yankes — że gra Hypperbona jest dla niej interesem...
— Interesem kolosalnym — przytwierdził Kymbale.
— I ja również tak ufam pańskiemu szczęściu, że gdybym się założył, to tylko o twoją wygraną.
— Dziękuję; ale też pewny jestem, że nie przegrałbyś pan — rzekł czwarty partner tonem tak silnego przekonania, jakby owa wygrana tylko od niego zależała.
— A jednak — zauważył duchowny — masz pan przeciwnika, którego mógłbyś się nieco obawiać.
— Kogoż ma pan na myśli?...
— Siódmego partnera, panie Kymbale, tego tajemniczego człowieka, znanego nam zaledwie z inicyału X. K. Z.
— Czyli „partnera ostatniej godziny“ jak go nazwaliśmy w redakcyi. Ale czemu właściwie ma on być groźniejszy od innych? Wprawdzie tajemniczość jego rozbudziła ogólne zaciekawienie i niech się tem do czasu zabawia, bo nie wątpię, że da nam się w końcu poznać. A choćby też był prezydentem Stanów Zjednoczonych we własnej osobie, nie