Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/20

Ta strona została przepisana.
— 14 —

wszystkich prawdziwie już utrudzonych, mimo, że wyjątkowa pogoda, choć przy dość nizkiej jeszcze temperaturze, sprzyjała przez dzień cały. Kwiecień bowiem jest tam równie jak u nas miesiącem przejściowym, po zimie zwykle o tyle mroźnej, że ścięte lodem wody jeziora Michigan, uniemożliwiają ruch statków przez miesiące od grudnia do końca marca.
Jakkolwiek wszakże uroczystość przeciągała się tak długo, tłumy towarzyszące jej nie zmniejszały się bynajmniej. W miarę bowiem, jak usuwali się mieszkańcy północnych dzielnic, miejsce ich śpieszyli zająć inni, z bliżej położonych, a ożywienie ostatnich nie ustępowało w niczem rozochoceniu pierwszych.
Gdy przy końcu ulicy Garfield, pochód znalazł się w olbrzymim parku Washingtona, obejmującym 370 akrów, chór zaśpiewał przepiękną pieśń Bethovena „Na chwałę Boga“ za którą mu wielotysięczny tłum słuchaczy gromkimi podziękował oklaskami, poczem dążąc długą aleją Grewe, zatrzymano się ostatecznie przed bramą parku, otoczonego gęstą siecią relsów tramwajowych, będących wymownem świadectwem o niezwykłym ruchu, jaki się zwykł tam skupiać.
Zanim wszakże przekroczono główną bramę oparkanienia, zabrzmiały w całej pełni skoczne dźwięk i walców Strausa, niby przegrywka przed rozpoczęciem balu.