na przypadały pojedyńcze, podwójne i potrójne opłaty.
— Ma słuszność Hela, cobyśmy poczęły, gdyby nam przyszło ponieść takie koszta! W jednej chwili zostałybyśmy bez grosza... i dalej ani rusz. Ale ja chcę ufać, że tak źle nie będzie. Zresztą, po co nam się naprzód trapić — myślało dzielne dziewczę, wracając do zwykłej sobie wesołości. A że teraz jedynie gra Hypperbona zajmowała ją na świecie, nie omieszkała nabyć najlepszego „Przewodnika dla podróżnych po krajach Unii“ i studyowała go z uwagą, śledząc za podróżującymi już partnerami, o których pisma podawały obszerne wiadomości, a tylko domysły i przypuszczenia o tych, którzy dla tej, czy innej przyczyny woleli pozostać w ukryciu.
Jeszcze dwa dni, a rejent Tornbrock w obecności prezesa „Klubu Dziwaków“ ogłosi, gdzie wyrokiem losu ma udać się piąta partnerka! Aż nagle w nocy dnia siódmego maja zaszedł wypadek wielkiej doniosłości w obecnem mianowicie położeniu obu przyjaciółek. Oto Helena Nałęcz dostała silnego bólu gardła i gorączki, tak, że czując się prawdziwie cierpiącą, zbudziła swą towarzyszkę.
Jakże się przeraziła biedna Jowita! Ale teraz też dopiero okazała się w pełnem świetle jej natura łagodna, kochająca i zdolna do poświęceń. Cichutko zakrzątnęła się około
Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/228
Ta strona została przepisana.
— 216 —