Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/242

Ta strona została przepisana.
— 230 —

się drudzy. — Uważam — rzekł ktoś dowcipny — że piąta partnerka okazała mało uprzejmości, nie zadawalniając najsłuszniejszego życzenia komodora!...
— Oczywiście, że powinna była zdobyć się na tyle uprzejmości i... umrzeć coprędzej — dorzucił ktoś inny.
Ale komodor nie był z tych, którzy uznają się łatwo za zwyciężonych — więc choć obniżył nieco skalę swego głosu, zawsze jeszcze pewny siebie, dowodził:
— Więc dobrze — piąta partnerka żyje jeszcze, ale rzecz niezawodna, że jest z nią źle bardzo, a wobec takiego położenia rzeczy, uważam, iż mam prawo żądać, aby moja kolej gry przyspieszoną została o czterdzieści ośm godzin — i dzisiejszy rezultat rzucenia kości już na mój był rachunek.
Nowy wybuch protestu, śmiechu i tupania nogami był odpowiedzią większej części obecnych na beztaktowne żądanie komodora, mającego szczupłą tylko garstkę gotowych płynąć pod jego banderą.
Nareszcie udało się rejentowi uspokoić tak burzliwe zgromadzenie, i gdy już względna zaległa cisza, rzekł z siłą przekonania:
— Żądanie pana Hodge Urricana polega na zupełnie błędnem zrozumieniu woli testatora, i sprzeciwia się wszelkim regułom szlachetnej gry po Zjednoczonych Stanach Ameryki.