Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/245

Ta strona została przepisana.
Piąta partnerka

— Co za szczęście Helu, co za szczęście! Jakież wyjątkowe rzucenie kości! — woła Jowita Foley, wpadając jak wicher do mieszkania, niepomna z wielkiego uszczęśliwienia, że tak hałaśliwe jej wejście może na chorą szkodliwie oddziałać.
Na szczęście panna Nałęcz nie spała w tej chwili, a do gwałtownych wybuchów swej przyjaciółki była już przyzwyczajona, tylko teraz nie spodziewała się jeszcze jej powrotu. Ale, bo też Jowita zaledwie posłyszała wynik gry, wnet jakby jej skrzydła wyrosły u ramion, pośpieszyła do swej przyjaciółki.
— A ile jest punktów? — zapytała Polka z pewnem ożywieniem.
— Dziewięć wyobraź sobie, dziewięć: z sześciu i trzech! Jednym skokiem znajdziemy się w dwudziestej szóstej przedziałce.