Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/248

Ta strona została przepisana.
— 236 —

teraz wcale, gdyby ten komodor zabłąkał się w labiryncie, albo dostał się do studni, czy też do więzienia, i musiał ponieść najwyższe opłaty. Ale też warto było posłyszeć, co mu odpowiadał Tornbrock. O, to zacny człowiek ten rejent! Doprawdy miałam ochotę go uściskać...
Nie biorąc już w rachunek żywości, z jaką młoka Amerykanka wypowiadała swe myśli i uczucia, było jednak rzeczą pewną, że gra dla piątej partnerki rozpoczynała się pod najlepszą wróżbą. Bo nie dość, iż od razu wyprzedzała znacznie wszystkich, ale co najważniejsza, przy obecnem stanie jej zdrowia nie potrzebowała się śpieszyć z podróżą, skoro, jak wiadomo, Stan Wisconsin sąsiaduje bezpośrednio z Illinois i główne jego miasta Madison i Milwaukee, a mianowicie to ostatnie dla ważnych stosunków handlowych utrzymuje z Chicago stałą i szybką komunikacyę.
Tak więc dziewiąty maja, który zapowiadał się dość smutnie, byłby zakończył się jak najlepiej, gdyby silne wzruszenie, jakiemu Helena Nałęcz nie mogła się bądź co bądź oprzeć, nie wywołało nowego podniesienia się gorączki.
— Spokoju, nadewszystko spokoju potrzeba chorej — mówił lekarz, zwróciwszy się do panny Foley w czasie swej wizyty wieczornej. — Żadnych silnych wrażeń, jaknajmniej