Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/249

Ta strona została przepisana.
— 237 —

rozmowy — proszę nawet nie siedzieć stale w jej pokoju; za posiłek po trochu rosołu i mleka.
— Ale niebezpieczeństwa właściwie nie ma żadnego, nie zaszły zadne komplikacye — pyta na nowo zaniepokojona Jowita...
— Na teraz nie, lecz któż może ręczyć za przyszłość — brzmi znowu groźna swą tajemniczością odpowiedź uczonego.
Biedna Jowita! Teraz nie śmie już nawet wejść do pokoju Heleny. Więc aby sobie skrócić godziny czuwania, siada w przyległym pokoju, gdzie rozpatruje przy stole mapę szlachetnej gry po Stanach Zjednoczonej Ameryki lub odszukawszy w swym „Przewodniku“ szczegółowy opis Stanu Wisconsin, czyta go z wielkiem zajęciem, nie pomijając nawet najmniejszego miasteczka; zapoznaje się z miejscowymi warunkami klimatycznymi, zdrowotnością danych okolic, głównemi zajęciami mieszkańców, tak jak gdyby zamierzała tam osiedlić się na stałe.
Tymczasem o niestosownem znalezieniu się komodora w sali Auditoryum nie przemilczały dzienniki, podając równocześnie wynik gry piątej partnerki. Jakkolwiek niektóre głosy próbowały go tłomaczyć, ogół był przeciw niemu; a jak to zawsze w takich razach bywa, wzrosło jeszcze tem silniejsze zainteresowanie się osobą panny Nałęcz tak, że odtąd pojawiały się co rano i co wieczór oddzielne bulety-