czonej godzinie, zająć miejsca zaszczytnie im przeznaczone.
— I pewny jestem, że nie znajdzie się między nimi żaden, któryby dobrowolnie usunął się od tego — zawołał Carlisle — bo czyż nie można że się spodziewać, że oni też będą szczególniej faworyzowani przez testatora, jeżeli nie zostaną jedynymi jego spadkobiercami.
— I to jest możliwem — odparł rejent — nicby mię tutaj zadziwić nie było wstanie...
— A jakie są warunki, obowiązujące tych wybranych losu? — zapytał prezes Higginbotham.
— O, jeden tylko jedyny, postawiony jest warunek: wszyscy mają być urodzeni w naszem mieście i stałymi jego mieszkańcami.
— I prócz tego nic więcej?...
— Nic zupełnie.
— Pozwól pan jeszcze na jedno pytanie, panie Tornbrock. Kiedyż mianowicie nastąpić ma otworzenie testamentu?
— We dwa tygodnie od daty zgonu.
— Dopiero!...
— Takie jest wyraźne życzenie zmarłego.
— A po co właściwie ta zwłoka?
— Klient mój chciał, aby zanim publiczność dowie się o ostatecznych jego rozporządzeniach, nie zachodziła już żadna wątpliwość co do rzeczywistej śmierci jego.
Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/31
Ta strona została przepisana.
— 25 —