Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/34

Ta strona została przepisana.
— 28 —

na” utrzymała się przy pierwszeństwie ceną dziesięciu dolarów, które przyjęli z wielką radością opiekunowie „Miłosiernego przytułku dla kalek”, oraz „Szpital dla dzieci”.
Ale dyrektor „Trybuny” nie żałował tego wydatku, mając na względzie olbrzymie powodzenie, jakie zapewnił swemu dziennikowi, pomieszczeniem nazwisk tych sześciu wybranych losem, którzy odtąd przez dłuższy czas zajmować niezawodnie będą natężoną uwagę ogółu. Nikt też obliczyć nie jest w stanie, jakie korzyści osiągnął na owych dwóch milionach pięćkroć stu tysiącach nadzwyczajnych egzemplarzy, jakie rozkupiła zaraz w rannych godzinach dnia następnego publiczność miasta — a więcej jeszcze na dziesiątkach milionów, zesłanych po wszystkich Stanach Zjednoczonej rzeczypospolitej.
Dla „Trybuny“ wszakże interes podobny nie jest bynajmniej nowością. To też dywidendy, jakie przynosi to pismo są tak znaczne, że akcye jego wartości tysiąca dolarów, dochodzą do bajecznego kursu 25, 000 dolarów.
Nadto oprócz samego numeru wydrukowała jeszcze redakcya „Trybuny” dnia tego, na naoddzielnych ćwiartkach papieru, listę nazwisk owych „sześciu szczęśliwych”, jak ich już ogólnie w mieście nazywano, a kartki te w cenie zaledwie trzech centów, sprzedawane przez chłopców na rogach ulic, rozkupione zo-