Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/379

Ta strona została przepisana.
— 363 —

Nazywają Denver miastem nieporównanem, z którem trudno innemu rywalizować. I prawda. Powietrze tu czyste, przesycone tlenem, aż oddychać lekko. Łańcuch gór Colorado na zachód wysokości tysiąca siedmset stóp; bogata zieleń u podstawy, śnieg na wierzchołkach. Dokoła miasta urocze wille. Gdy wygram partyę, zbuduję tu sobie letnią rezydencyę. Będę miał powozy, konie, psy... służbę białą i czarną. Uprzejme przyjęcie u gubernatora, któremu złożyłem wizytę. Postawił znaczną na mnie sumę i sądzę, że nie dozna zawodu.
— 24 maja. Wycieczka koleją do Pueblo (Południowe Colorado) wzdłuż wielkiego łańcucha gór. Punkt środkowy przemysłu górniczego: kopalnie węgla kamiennego i nafty. Zakupię jedną lub dwie, gdy wygram partyę. W przejeździe parę godzin spędzonych w Colorado Springs, mieście milionerów. Sławne tam kąpiele, odwiedzane licznie przez chorych i takich, którzy tylko z nudów za chorych się podają. Byłem w sławnym Parku Pomników, gdzie skały, niby wspaniałe jakoweś dzieła sztuki architektonicznej, budzą zachwyt i podziw. Colorado zajmuje pierwsze miejsce między Stanami Unii, w stosunku ilości dobywanego ołowiu — drugie pod względem produkcyi srebra i złota, a trzecie obszarem swym, któ-