Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/39

Ta strona została przepisana.
— 33 —

przędpokoju zastawionego nizkiemi otomanami, z kosztownem pokryciem ze smyrneńskich dywanów. Ogromną chińską żardinierę stojącą pośrodku, zapełniają egzotyczne rośliny z wonią upajającą; zawieszony u sufitu siedmioramienny świecznik rozlewa łagodne, niebieskawe światło elektryczne, a pyski fantastycznych łbów zwierzęcych, które wyzierają ze ścian, są wentylatorami i otworami kaloryferów, utrzymujących tu latem i zimą zawsze świeżą i równą temperaturę.
Naprzeciw drzwi wchodowych podwoje zwierciadlane prowadzą do kolistej sali, której wyszukany zbytek równa się przepychowi, jakim się bogacze Wschodu zwykli otaczać.
Przez matowe szyby sklepienia, zlewające się tu światło dozwala w najdrobniejszych i szczegółach podziwiać prześliczne freski i rzeźby, które w fantastycznych liniach arabesków zdobią dokoła ściany. Z pośród jaskrawych jedwabiem krytych sprzętów, wychylają się posągi z marmuru i bronzu wesołych faunów i nimfa nadobnych; a przestrzenie między filarami, wspierającymi sklepienie, zajmują płótna najpierwszych mistrzów malarstwa doby obecnej. Puszyste dywanowe chodniki, rozesłane na mozajkowej posadzce, przyjemnie tłumią kroki idącego.
Za salą tą, w głębi mauzoleum, znajduje