Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/393

Ta strona została przepisana.
— 375 —

wiająca przemysł bawełniany, niema podrzędnego znaczenia.
Kymbale nie zatrzymał się już na żadnej stacyi; z pociągu na pociąg przesiadał się śpiesznie, byle tylko dalej, byle prędzej naprzód. Z wielkim też zadowoleniem wjechał na terytoryum południowej Karoliny, minął Hamburg i wieczorem 2-go czerwca stanął u celu swej podróży w Charleston, mając za sobą od Santa-Fe drogę tysiąca pięciuset mil.
Nie bez zaciekawienia przeglądał w restauracyi, do której zaszedł na kolacyę, ostatnie numera dzienników, szukając wiadomości o komodorze. Znalazł ją bez trudu. Telegram z Ogden powiadomił publiczność, że szósty partner wraz ze swym nieodstępnym towarzyszem, przejeżdżał tam dnia 31-go maja, dążąc w dalekie strony Californii.
— Cieszy mię szczerze — pomyślał sobie — żem go chybił, bo choć to dzikie i złe wilczysko, ale przecie ma postać ludzką.
Żadnej wzmianki o odbytym pojedynku kolejowym nie było nigdzie; widocznie nikt jeszcze o nim nie wiedział; była to więc dotychczas tajemnica i dopóki sami przeciwnicy zamilczą o niej... Ale czyż można liczyć na dyskrecyę kronikarza?...
Jeżeli Stan południowej Karo1iny zajmuje w rzędzie ziem Unii, zaledwie dwudzieste dziewiąte miejsce w stosunku swego obszaru, nie-