mniej jednak liczy jeden kroć sto pięćdziesiąt dwa tysiące mieszkańców, w znacznej części potomków pierwszych tu kolonistów francuskich. Dobrobyt wszakże na tej ziemi urodzajnej, wydającej pierwszego gatunku bawełnę i obfite zbiory: ryżu, kukurydzy i zbóż wszelkich, a bogatej w pokłady żelaza, ołowiu, marmuru i fosforu przytłumiony został skutkami nieszczęsnej wojny. Wielu właścicieli musiało sprzedać swe posiadłości, które przeszły do rąk różnych spekulantów, a choć nie rzadko spotkać się można z nazwiskami starych rodzin francuskich, to wedle zdania Elizeusza Reclus, są to już ludzie zupełnie zangliczeni.
Rzecz godna uwagi, że chociaż w swym czasie rasa murzyńska stanowiła tu trzy piąte ogólnej liczby mieszkańców, jednakże właśnie tutaj, przed innemi prowincyami, przyjęty został akt zniesienia niewoli.
Za stolicę kraju urzędownie uznaną jest Columbia, miasteczko ładne lecz niewielkie, liczące zaledwie piętnaście tysięcy mieszkańców. Znacznie większe od Columbii jest Beaufort, główny punkt handlu całej prowincyi.
Kymbale nie znał jeszcze Charlestonu, któremu dodano niegdyś szpetny przydomek miasta niewolników, gdyż tam właśnie najliczniej dowoziły biednych Murzynów, przeznaczonych na sprzedaż, okręty trudniące się tym wstrętnym handlem.
Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/394
Ta strona została przepisana.
— 376 —