Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/401

Ta strona została przepisana.
— 383 —

cudem w przyrodzie — któremu równego nie posiada nietylko cała Ameryka, ale, jak utrzymują podróżni, nawet świat cały. Więc cóż w tem dziwnego, że mając tak piękną sposobność, pragnę zwiedzić te przesławne Jaskinie Mamuta. I doprawdy, pan Hypperbone miał świetną myśl, że nam te strony przeznaczył.
— Alboż to z woli Hypperbona mamy jechać do Kentucky? Czyż to raczej nie ilość punktów, wyrzuconych przez Tornbrocka, wskazała nam tę miejscowość? Ślepy to traf, jak wszystko zresztą w całej tej grze...
— Tak myślisz? A kto, proszę cię, wybrał właśnie do tej trzydziestej ósmej przedziałki nie co innego tylko owe sławne Groty Mamuta. Czyż nie Hypperbone, ten nasz poczciwy Hypperbonek, któremu wdzięczna z całego serca pospieszyłabym podziękować, gdyby biedak nie spoczywał już na cmentarzu w Oakswood.
— A za co, gdyby żył, dziękowałabyś mu Jowito? — zapytała z uśmiechem Polka.
— Prawda!... Cóż ze mnie za roztrzepaniec! Toż pewno, że dopókiby ten zacny człowiek nie przeniósł się do wieczności, dopóty nie zostawiłby nam do wygrania swoich milionów.
— I ja tak myślę...
— Z tem wszystkiem jednak, kiedyż jedziemy?