jednak jest to sarkofag, do którego William I. Hypperbone pragnął po śmierci być złożonym i gdzie też niebawem, po usunięciu wierzchniego nakrycia muszli, ustawioną zostanie trumna z ciałem jego.
Bezwątpienia grobowiec taki nie może nasuwać myśli ponurych i złowrogi szelest skrzydeł śmierci, jaki zda się nam słyszeć u bram cmentarnych, cichł tu, ustępując miejsca jakiemuś zadowoleniu błogości nieledwie.
Ale przyznajmy też szczerze, że było to miejsce ostatniego spoczynku, zupełnie odpowiednie dla tego milionowego dziwaka amerykańskiego, którego fantazyi zawdzięczali mieszkańcy Chicago radosną uroczystość pogrzebową, przy skocznych dźwiękach muzyki i wesołych pieśniach.
Zaznaczyć jeszcze musimy, że jeżeli wstęp do mauzoleum Williama I. Hypperbone był stanowczo dla obcych wzbroniony, sam właściciel jego zwykł tam spędzać dwa razy w tygodniu parę godzin popołudniowych, a nawet od czasu do czasu zapraszał z sobą kilku przyjaciół z klubu.
A były to posiedzenia jedne z najprzyjemniejszych, zapełnione bądź to czytaniem, bądź rozprawianiem o najświeższych wydarzeniach w polityce świata, o różnych kierunkach społecznych, o korzyściach czy stratach w przemyśle i handlu, jakie przypuszczalnie mógł
Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/41
Ta strona została przepisana.
— 35 —