Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/425

Ta strona została przepisana.
— 407 —

wybrzeżu słynnego ze zdrowotności klimatu, z najbujniejszą dokoła roślinnością stref gorących, z lasami drzew eukaliptusowych, kauczukowych, pieprzowych, pomarańczowych i t. d. — gdzie rok cały nie zbraknie najwyborniejszych świeżych owoców i gdzie też spieszy wielu z całej zachodniej Ameryki dla wypoczynku i nabrania sił.
Ale komodor nie pragnął widzieć nic z tego, bo czyliż i tak nie miał dosyć owej szalonej jazdy od Keeler do Doliny Śmierci? Tylko dobrze jeszcze, że na niewygodę nie mógł się skarżyć. Samochód przysłany z Sacramento z udoskonalonym motorem naftowym, systemu Adamsona, ogólnie przyjętym w Ameryce, działał bez zarzutu.
Pogrążony w ponurych myślach, jakie mu nasuwała bezustannie nieszczęsna pięćdziesiąta trzecia przedziałka, narzucona przez nielitościwy los, siedział milczący szósty partner obok swego towarzysza w głębi pojazdu, gdy na przodzie, blisko maszyneryi, zajmował miejsce mechanłk i jego pomocnik.
A nie był to tylko żal za utraconemi pieniędzmi na olbrzymie koszta tej szalonej podróży, choć komodor lubił grosze, ale tym razem słabostka ta ustąpiła pierwszeństwa podrażnionej miłości własnej, która nie chciała zezwolić, by uznać się miał za pokonanego i usunął od dalszej gry, zostawiając swym ry-