wisz matko, gdybyśmy wspólnie wygrali tę partyę...
— Czyż to możebne?...
— Może i nie — ale różnie się przecież plecie na tym Bożym świecie.
Pani Rèal zadumała się chwilę. Życzliwość jej Maksa dla piątej partnerki nie pierwszy raz ujawniła się przed nią.
— Ha, co Bóg da — pomyślała, głośno zaś rzekła:
— A ta zielona chorągiewka nie zaciekawia cię wcale?
— Ta, która powiewa nad dwudziestą drugą przedziałką? Właśnie na nią patrzałem, czyje to godło?
— Dziennikarza Kymbala.
— Dzielny, pełen energii człowiek i jak słyszałem umiejętny podróżnik.
— „Trybuna“ codziennie pomieszcza jego korespondencye.
— Które muszą być zajmujące dla czytelników, i z tak dalekich podróży zdolne jego pióro na brak tematu skarżyć się nie może.
— Tak, z tem wszystkiem wszakże nie bardzo on w grze dotychczas posunięty.
— To nic nie znaczy; jednym szczęśliwym rzutem jeszcze wszystkich wyprzedzić może. — Ależ czyja to chorągiewka stoi smutnie dotychczas na czwartej przedziałce!
— Hermana Titbury.
Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/439
Ta strona została przepisana.
— 419 —