Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/442

Ta strona została przepisana.
— 422 —

— Więzienie, to już najgorsze ze wszystkiego, co partnera spotkać może. Nawet Dolina Śmierci Urricana, nawet Hotel Titburego, niczem są w porównaniu z tem szkaradnem więzieniem, w którem biedaczka może posiedzieć aż do zakończenia gry. Gdyby mi wolno było ją zastąpić, uczyniłbym to zaraz...
Ponieważ jednak przepisy gry nie dozwalały żadnego zastępstwa, więc Rèal wyruszył 4-go czerwca do przeznaczonego mu Richmond. Uczynił to nawet tym razem dość chętnie, czując się znużonym nieustannemi wizytami reporterów pism miejscowych, od których opędzić się nie miał już sposobu.
Lecz mimo, że przyrzekł matce jechać jak najprostszą drogą, pozwolił sobie na małe zboczenia, z czego usprawiedliwia się zaraz w pierwszym do niej liście, dzieląc się równocześnie wrażeniami tej podróży. Oto co pisze:
Richemond 11 czerwca.
Droga mateczko!
Nareszcie jestem u celu! Niestety, nie u tego jeszcze, któryby zakończył całą tę grę głupią, ale u tego, jaki mi przeznaczył mój trzeci rzut kości. Pośpieszam ci o tem donieść, abyś nie była w próżnej obawie o los istoty, którą miłujesz nad wszystko, i która ci tę miłość całem sercem odwzajemnia. Nie będę cię nudził opisem każdej miejscowości przez jaką