Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/46

Ta strona została przepisana.
— 40 —

stników uroczystości nie chciał być pokrzywdzonym choćby o jedno przemijające wrażenie.
Ale gwar powstały zagłuszył niebawem śpiew chóru, który z akompaniamentem orkiestry wykonał uroczysty hymn z Messyady Hendla, stanowiący ostatni numer programu uroczystości.
A jednak publiczność stała jeszcze nieruchoma, jakby w oczekiwaniu jeszcze czegoś więcej, może czegoś nadzwyczajniejszego niż wszystko, w czem dotychczas brała udział. I tak ogólne było podniecenie umysłów, że bodaj nawet jakieś zjawisko, burzące odwieczny porządek w świecie, nie byłoby nikogo w tej chwili zadziwiło.
Gdy wszakże nic podobnego nie zaszło, służba w galowej liberyi zdjęła trumnę ze wspaniałego wozu i po usunięciu kosztownych nakryć, poniosła na swych barkach do wnętrza mauzoleum, przez którego otwarte podwoje, tak szerokim strumieniem spływało światło lamp elektrycznych, że przyćmiewało jasność, jaka już dokoła panowała.
Sześciu wybranych nie ustąpiło i teraz jeszcze z pierwszego miejsca, jakie zrazu zajęli, tylko w braku girland kwiatowych, każdy z nich ujął, wedle wskazówek mistrza ceremonii, jedną z klamr srebrnych, zdobiących boki trumny. Za nimi szeregiem posuwali się