Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/486

Ta strona została przepisana.
— 464 —

przedstawia istny labirynt, imponujący swą dzikością i rozmiarami.
— Zaprawdę, nie mógł William Hypperbone dobrać odpowiedniejszej miejscowości dla czterdziestej drugiej przedziałki swej gry — zawołał Kymballe, rozpatrując się dokoła tego wgłębienia, stanowiącego prawdopodobnie w czasach przedhistorycznych zbiornik dla wód zlewających się z gór Skalistych i Black Hills, które dziś inny przyjęły kierunek, zostawiając wyschłe piaszczyste dno, bogate w wykopaliska przedpotopowego świata zwierzęcego.
Lecz zabrana broń przez Kimbala i jego towarzyszy służyć mogła raczej ku obronie od włóczących się dzikich band Siuksów i Dakotów aniżeli na upolowanie zwierzyny. Wypadkowo bowiem tylko zabłąka się tu jakie stado bizonów, bawołów z wełnistą sierścią lub dzikich kóz z długiemi rogami; tak odstrasza ich od tego ustronia zupełny brak pożywienia.
Ponieważ nie było koniecznem, aby czwarty partner, zapuszczał się w głąb Labiryntu, który wzniosła potężna przyroda, więc przekroczywszy zaledwie jej próg, spisał w krótkich słowach akt swej tu obecności, potwierdzony podpisami przybyłych z nim obywateli Nebraski. Lecz dowodu tego nie zostawił tak jak Urrikan w Dolinie Śmierci, pod strażą kamie-