Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/488

Ta strona została przepisana.
— 466 —

— Przykrą jest tylko rzeczą owa przerwa w komunikacyi kolejowej od Shasta — mówił dalej Will Walter — lecz przygotowałem już tam dobre wierzchowce i przewodnika, który znając dokładnie okolicę przeprowadzi cię najprostszą drogą do Regensbourga, skąd już znowu kursują pociągi aż do samej Olimpii.
— Dziękuję, szczerze dziękuję za tak uprzejmie podjęte trudy...
— Zasługa niewielka, jestem bowiem sam w tem interesowany, założywszy się o ciebie.
— Na jaką sumę?
— Jeden przeciw pięciu.
— Że ci życzę wygranej, chyba nie wątpisz o tem przyjacielu, a teraz do widzenia!
— Do widzenia, i szczęśliwej podróży!...
Po linii tej do Górnej Kalifornii pociągi idą znacznie wolniej, zmuszone pnąć się ciągle w górę, ale Kymbale przygotowany na to, jechał spokojny o swe losy. Tak minął nieliczne zresztą stacye, aby zatrzymać się na krótko w Maryswille, które znacznie podupadło, jak w ogóle wszystkie okoliczne miasta i miasteczka, od czasu gdy wyczerpane tu zostały pokłady złota, i poszukiwacze jego przenieśli się więcej ku północy i na Alaskę. Nareszcie rano 13-go stanął w Shasta, skąd dla przerwanej komunikacyi kolejowej wypadało część dalszej drogi aż do Regensbourga odbyć konno, a choć dziennikarz uprawiający wszelkie spor-