Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/497

Ta strona została przepisana.
— 473 —

ków legło trupem, reszta jednak nie ustępowała ani na chwilę.
Kymbale wystrzeliwszy wszystkie naboje, z trudem zdołał nałożyć drugie, bo koyoty ośmielone chwilową przerwą, prawie już do nóg skakały jadącym. Ale niebawem nowych sześć strzałów przerzedziło tak znacznie ich gromadę, że reszta uznała wreszcie za lepsze nawrócić z powrotem na prerye. Już też dość blizko widniały domy przedmieścia Olimpii.
Właśnie zaczęła bić dwunasta na zegarze pocztowym, gdy dziennikarz wbiegł do bióra telegraficznego. Lecz zaledwie zdołał tu zaświadczyć swą obecność, gdy padł z wyczerpania zemdlony na ławę. Ale bo też był to wyścig zdumiewający, w którym przebył piętnaście mil w przeciągu 46-iu minut i 20-tu sekund, dzięki energii młodych cyklistów, służących mu z całym poświęceniem. Taki czyn zasługuje pewno, by był zapisany wielkiemi zgłoskami nawet w dziejach sportu wszechświatowego, przymnażając sławy i wziętości czwartemu partnerowi wielkiej gry Hypperbona.