— Tak jest — pośpieszyła z odpowiedzią Amerykanka.
— Jestem marszałkiem dworu mistress Migglesy Bullen, która będzie niewymownie szczęśliwą, jeżeli panie zechcą z nią razem, w jej własnym pociągu, jechać do Indianopolis.
— Uprzejmość mistress Migglesy Bullen pochlebia nam bardzo — zapewniła Jowita — i nie dając Helenie czasu do namysłu, ujęła ją śpiesznie za rękę, by podążyć za marszałkiem do stojącego na osobnych relsach, opodal głównego dworca, pociągu, składającego się z kilku zaledwie wagonów, lecz urządzonych z taką wytwornością i zbytkiem, że nie ustępował w niczem pociągom królewskim i cesarskim.
Każdy z wagonów miał swe specyalne przeznaczenie: tu sala jadalna, tam buduar i pokoje sypialne, w innym znów wspaniale urządzony salon przyjęć, dalej wagony dla licznej służby, kuchnie i cały dział gospodarczy.
Tak zwykła podróżować mistress Migglesy Bullen, jedna z najbogatszych Amerykanek, dorównywająca swą fortuną Witmanom, Stewensom, Gerrom, Brandleyom i t. d, którzy zmieniają miejsca pobytu tylko na własnych yachtach i własnymi pociągami.
Ale pani Bullen, obok swych milionów,
była kobietą wielkiej dobroci serca i niepowszedniej intelligencyi, to też serdeczność z jaką
Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/522
Ta strona została przepisana.
— 496 —