Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/526

Ta strona została przepisana.
— 500 —

która się równa z Więzieniem, ale nadto pan jego ma opłacić potrójną karę!...
Rzeczywiście ostatnie rzuty zbogacały obficie kasę, mającą stać się własnością tego gracza, który przy zakończeniu będzie drugim z kolei.
Wiadomość o nowem niepowodzeniu komodora zasmuciła dobrą Helenę, któraby rada była widzieć wszystkich na świecie zadowolonymi. Nie tyle współczującą okazała się Jowita.
— Przecież się tym wilkiem morskim martwić nie będę — mówiła ze zwykłą sobie wesołością — choć pewno, że mu tam rozkosznie nie będzie, tym więcej, że pozostał jeden tylko Titbury, który mógłby go z tego położenia wybawić... Ot, rzecz ważniejsza dla nas, że pan Rèal jest już uwolniony z Więzienia i że pewnie niezadługo powitamy go tutaj.
— Co za myśl, Jowito!... pocóżby pan Rèal miał tu przyjeżdżać, przecież mu nie tędy droga do Philadelphii, gdzie ma zająć miejsce Crabba...
— A czy nie wiesz, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, a ta właśnie może mu być najmilszą, tym więcej, że go tu ciągnie nielada magnesik, trzepała z filuterną minką Amerykanka — No wyznaj mi przecie raz, żeś go wzajemnie pokochała!..
Żywy rumieniec, który w tej chwili zajaśniał na twarzy Heleny, był wymowniejszym