Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/535

Ta strona została przepisana.
— 509 —

— Helu, Helu! — zawołała — przecież ty jednak wygrywasz ładną sumkę!...
— A to jakim spósobem?.. Chyba tylko w dalszym ciągu twych marzeń.
— Nie, nie... naprawdę! Czy zapomniałaś, że kapitał zebrany z opłat kar w ciągu całej gry, przeznaczył Hypperbone temu, kto najbliżej będzie 63-ej przedziałki przy zakończeniu partyi. A więc bezsprzecznie należą się one tobie! Nie będą to już wprawdzie tamte miliony, ale zawsze ładna sumka...
— Masz słuszność, nie pomyślałam sama o tem, a cieszę się, że tak jest rzeczywiście nie tyle już dla siebie, bo moją przyszłość widzę zapewnioną, ile dla ciebie moja droga — rzekła Helena, patrząc z czułością na przyjaciółkę.
— No, no, proszę o mnie się nie troskać — zawołała wesoło Jowita — już ja sobie dam radę! Przecież miejsce u panów Marschal i Field mam zapewnione. Tobie właśnie potrzeba teraz na wyprawę, na pierwsze urządzenie domu. A czy też wiesz ile Tornbrock zebrał do tej kasy? Nie... Eh, bo ty tylko marżeniami teraz żyjesz, ale ja liczę za ciebie. Otóż proszę sobie zapamiętać, że dostaniesz do rączki 17 tysięcy, z których przedewszystkiem trzeba będzie oddać panu Weldon, owe trzy tysiące tak łaskawie nam pożyczone w krytycznej chwili.
— Zgadzam się najzupełniej z tobą, miły