Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/77

Ta strona została przepisana.
— 67 —

Uprzejma dla wszystkich, wolna od zazdrości i wygórowanych ambicyi, była przez wszystkich, którzy ją znali, lubianą i szanowaną. Ale przyjaźń szczera i wypróbowana złączyła ją z Jowitą Foley, młodą Amerykanką, towarzyszką pracy, która długi czas nie szczędziła zabiegów, by zyskać jej zaufanie.
Były to pozornie dwa przeciwieństwa. O ile Helenę cechował spokój i powaga, o tyle Jowita okazywała się żywą, ruchliwą i poddającą się łatwo wrażeniom, a bystrość, śmiałość i dowcip widniały na jej twarzy, nie tyle ładnej ile wielce interesującej. Grunt jednak charakteru był jednaki. Dla jednej i dla drugiej prawość zasad i czynów stały zawsze jako pierwszy obowiązek, od którego nic ich odwieść nie było w stanie.
Jednakże zajęcie, a jeszcze więcej takaż sama dola sieroca, zbliżyła ich ku sobie, a węzeł przyjaźni zacieśniał się coraz więcej odkąd zajęły razem skromne mieszkanko przy ulicy Sheridan.
W swem cichem, pracowitem życiu, przy potrzebach bardzo skromnych, zadowolona z tego co jej zajęcie dawało, nie zaprzątała sobie główki Helena Nałęcz, jak to czyni tyle innych panien w jej wieku, próżnemi marzeniami o jakichś niedościgłych świetnościach. Nawet otrzymane wezwanie, aby jako jedna z „sześciu“ stawiła się na ceremonię pogrzebu, mimo łą-