Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/86

Ta strona została przepisana.
— 76 —

ny układ budzi w nim dużo dla niej sympatyi.
Natomiast sztywny, jak z drzewa wystrugany Herman Titbury, nie widzi nic dokoła siebie. Co go obchodzić może mniej lub więcej liczne otoczenie, zwłaszcza w tej tak ważnej chwili, w której dowiedzieć się ma o ostatecznem rozporządzeniu milionów zmarłego? Umysł też jego pracuje niezmordowanie nad kombinacyami różnych cyfr, z których jedne przedstawiają w przybliżeniu kapitał cały — drugie tylko szóstą jego część i z goryczą myśli o takim podziale, uznając się za najoczywiściej pokrzywdzoną ofiarę.
Szczęśliwszy od niego w swej bezmyślności, Tom Crabbe rozsiadł się wygodnie na specyalnie przygotowanej pod ciężar jego ciała, mocnej kanapie a przetrawiając niedawno spożyte sute śniadanie nie pyta nawet, w jakim celu i z jakiej przyczyny przyprowadził go tu opiekun jego John Milner, który zajął miejsce w pierwszym rzędzie krzeseł, niedaleko pani Katarzyny Titbury, przesyłającej mężowi nieustanne znaki porozumienia; lecz zatopiony w swych obliczeniach lichwiarz nie widzi ich wcale.
W pierwszych też rzędach krzeseł zauważyć można ruchliwą postać Jowity Foley, bez której nalegań, próźb i perswazyi, Helena Nałęcz nie byłaby się nigdy zdecydowała na to po-