Strona:PL Jules Verne Testament Dziwaka.djvu/97

Ta strona została przepisana.
— 87 —

wypadło ponieść taką stratę razy kilka — pomyślał z przerażeniem Herman Titbury, a brzydkie wykrzywienie jego twarzy znalazło odpowiedź w czerwonem, jak burak, obliczu jego małżonki.
Ale Titbury mają bądź co bądź z czego czerpać, podczas gdy innym, wydatek takich kilku tysięcy dolarów może przedstawić wiele trudności i narazić na przykre następstwa. Bo chociażby skorzystali z pożyczki, która im prawdopodobnie przedstawioną zostanie przez spekulantów, na jakich nie zbywa w wolnej Ameryce, to któż zaręczy, czy ostatecznie będą mieli czem dług ten spłacić.
„Majątek mój — czytał dalej rejent — umieszczony w nieruchomościach, placach, bankach, akcyach fabrycznych i kolejach żelaznych, których dowody złożone są w ręku pana Tornbrocka, szacuję na sześćdziesiąt milionów dolarów...“
Szmer zadowolenia przebiegł po sali. Odczuwano niejako wdzięczność i uznanie dla zmarłego za to, że zostawił tak znaczne kapitały, których cyfra nawet w tym kraju Gouldów, Bennetów, Huthinsonów, Van der Biltów, Priorów, Hatty Greenów, wreszcie May Geclet, królowej wychowawczyń i uczennic, oraz tylu innych miliardowiczów, królów cukru, zboża, mąki, nafty, kolei żelaznych, miedzi, srebra i złota!... miała swoje znaczenie.