Strona:PL Julian Ejsmond - Antologia bajki polskiej.djvu/046

Ta strona została uwierzytelniona.

tak się wzdęła, że aż pękła.
Cały świat jest pełen ludzi,
których głupia zazdrość łudzi.
Mieszczanin, żyjąc z rąk prace,
jak pan stawiać chce pałace,
mierny — z wyższym równo latać
a możny się z królem bratać.



BAJKA XXVII.
NIEDOPIERZ I DWIE ŁASICE.


Niedopierz w gniazdo Łasicy
wpadł, wyleciawszy z piwnicy.
Dawno zła na myszy była
i tę zgryźć ząbki ostrzyła.
»Jak się śmiesz pokazać?« — rzekła —
»przeciwny mi rodzie z piekła!
Wszak ty z myszego plemienia?
Przyznaj prawdę bez zmyślenia,
zapewne jesteś myszyca,
albo ja już nie łasica« —
»Wybacz, myśl twoja nie prawa,
myszą być nie moja sprawa.
Niewinnie cię ktoś potrwożył
i tę na mnie potwarz włożył.
Dowiodę ci każdym znakiem,
chwała Stwórcy, żem jest ptakiem:
oto skrzydła! oto latam
i powietrze z ptastwem płatam!«
Łasica też uwierzyła,
więcej ust nie otworzyła;
i słówka na to nie piśnie,
a wtym frant niedopierz spryśnie.