mówiąc, że tamto tylko oczy łudzi marnie,
a z tego człek do brzucha i w kieszeń nagarnie.
GIL I SŁOWIK.
Pan Gil z Słowikiem wszedłszy w przymierze,
w znajome lasy gdzieś tam wędrował.
Pierwszy miał cudne nad podziw pierze,
a drugi głosem wszystkich celował.
Ledwo co weszli do boru oba
i spojrzeć nie chce nikt na słowika.
Wszyscy do Gila: »to mi osoba!
a ten być nie wart za pacholika!«
Lecz kiedy słowik zaśpiewał czysto
i wszyscy dali dank jego pieniu,
zgasłeś, jak klecha przed organistą,
mój panie Gilu w krasnym odzieniu.
Małoż jest takich gilów na świecie,
których bez zasług odyma pycha?
Wielcy z pozoru tylko, a przecie
habit, jak mówią, nie czyni mnicha.
WYPRAWA NA WOJNĘ.
Lew, myśląc wojnę zacząć z pewnemi sąsiady,
zebrał wszystkie zwierzęta do wojennej rady.
Tam naznaczono, ażeby
każdy według sił zdolności, potrzeby,