Strona:PL Julian Ejsmond - Antologia bajki polskiej.djvu/070

Ta strona została uwierzytelniona.
XXI. PTASZKI W KLATCE.


»Czegoż płaczesz? — staremu mówił czyżyk młody —
masz teraz lepsze w klatce, niż w polu, wygody«.
»Tyś w niej zrodzon — rzekł stary — przeto ci wybaczę:
jam był wolny, dziś w klatce, i dla tego płaczę«.



Z CZĘŚCI II.
X. PIENIACZE.


Po dwudziestu dekretach, trzynastu remisach,
czterdziestu kondemnatach, sześciu kompromisach,
zwyciężył Marek Piotra: a że się zbogacił,
ostatnie trzysta złotych za dekret zapłacił.
Umarł Piotr, umarł Marek, powróciwszy z grodu,
ten, co przegrał, z rozpaczy; ten, co wygrał, z głodu.



XI. LEW I ZWIERZĘTA.


Gdy się wszystkie zwierzęta u lwa znajdowały,
był dyskurs, jaki przymiot w zwierzu doskonały?
Słoń roztropność zachwalał, żubr mienił powagę;
wielbłądy — wstrzemięźliwość, lamparty — odwagę;
niedźwiedź — moc znamienitą, koń — ozdobną postać;
wilk — staranie przemyślne, jak zdobyczy dostać,
sarna — kształtną subtelność, jeleń — piękne rogi,
ryś — odzienie wytworne, zając — rącze nogi,
pies — wierność, liszka — umysł w fortele obfity,
baran — łagodność, osieł — żywot pracowity.
Rzekł lew, gdy się go wszyscy o zdanie pytali:
»Według mnie, ten najlepszy, kto się najmniej chwali«.