Ta strona została uwierzytelniona.
1812—1887.
Jechał pan przez ulicę na tęgim rumaku,
a było błoto.
Ja sobie szedłem w szarym kubraku,
bokiem, piechotą.
Aż słyszę, pędzi. Aj! z drogi, z drogi,
gotów stratować,
a więc ja w nogi,
biegłem się schować.
Lecz pan znajomy! Co to za łaska,
od wszystkich stroni,
a z bicza trzaska,
woła mnie, goni,
Stanąłem.
Jedzie — ja nisko
Kapelusz zdjąłem.
On tuż, tuż blisko,
końskiemi nogi
pędzi z łoskotem.
Stanął, przywitał: »Jak się masz drogi?«