Domorosłym spirytystom poświęca Autor
Awantura niesłychana!
Nogi zwykłe stołowe
w taką dumę się wbiły (one — drewna kawał!),
taka w nich zaszła odmiana,
że — coby innym nie przeszło przez głowę —
teraz nikt ich nie poznawał.
— »My — nie zwyczajne!...
— My — tajemnicze, my — mistyczne nogi!...
— My wglądamy w rzeczy tajne...
— My — na stopę od podłogi...
— W rzeczy samej
my stukamy, my pukamy,
my — z Eusapią!« —
W taki sposób coś znaczeć i wynieść się kwapią.
A ja na to:
»O, nogi moje!
Choćby was rzeźbą przybrano bogatą,
choćbyście mędrców zwiedzali pokoje,
choćbyście dłuższe, wyższe były o połowę, —
zawszeście nogi, nogi!... drewniane, stołowe!
Szedł pijany przy płocie dobrze mu się działo:
przeszedł był bokiem drogę okazałą
gdy płot się skończył. Ale że i w statku
nieraz zmysł zwiedzie; zaszkodzi w dostatku, —