Strona:PL Julian Ejsmond - Antologia bajki polskiej.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

Tak to nieraz moje dzieci
nagłem szczczęściem los zaświeci
i dla dziewcząt urodziwych
zsyła panów litościwych.



SŁOWA I MYŚLI.


Dwaj się ze sobą spotkali,
ulicznym krążąc zągonem,
już się witają z oddali
uśmiechem oraz ukłonem.

— »Jakże się cieszę z spotkania«,
rzekł jeden, »cieszę niekłamnie!«
Drugi uprzejmie się kłania
i mówi: »Szczęście to dla mnie«.

Rozmowę wiodą naprędce,
zdań mądrych wiele wysnuli
i po niedługiej gawędce
znów się żegnają najczulej.

Gdy przeszli domów dwóch zręby
i trzecie mijali wrota.
Ten szepnął »Bałwan!« przez zęby,
a tamten mruknął: »Idjota!«



ŻYWOT POCZCIWEJ WIEŚNIACZKI.


Deptała bosą swą nóżką
kwitnące łąki i łany.
Siedząc pod wierzbą lub gruszką
pasała wiejskie barany.