Strona:PL Julian Ejsmond - Antologia bajki polskiej.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.
175
BENEDYKT HERTZ


PRZYJACIEL.

Rzecz i w menażeryi rzadka
przyjaźń szczera;
wspólna klatka
łączyły Lwa i Pinczera.

Lew był uczony — w cyrku siły sterał —
zatem liberał
Choć sam się rzadko oddawał zabawie
znosił psie figle łaskawie.

Bywało, stary zwali się na ziemię...
Zaledwie chwilę podrzemie
już psiak — nierad temu smerda —
biega, skomle, chwostem merda,
nareszcie konceptem ruszy:
dawaj bez ceremonji lwią mość rwać za uszy.

Lew nic.
Aż scen tych widz
z sąsiedniej klatki rzekł Wilk: »Mości panie,
jabym kundla rozerwał za takie szarpanie«.
Lew się żachnął: »Okrutny! Twa mowa drakońska...
oburza mnie!« Tu zerknął, oblizał się skrycie
i mruknął sam do siebie: »Druh na całe życie,
a zjeść... to ostatecznie cóż? Ledwo przekąska«.

Nieraz bywamy szlachetni i czyści,
gdy grzech nie daje korzyści.



OPINJA.

Baran rzadko własnemu ufa dowcipowi,
więc nim zdanie poweźmie sądy innych łowi.