Strona:PL Julian Ejsmond - Antologia bajki polskiej.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.
176
BENEDYKT HERTZ


Zgodnie z tem prawem przyrody
pytał Skop Osła, jakie są powody,
że niepochlebną opinię
pośród zwierząt mają świnie.

— Widzisz, kochany Baranie —,
rzekł na to osieł po krótkim namyśle,
— odpowiedzieć trudno ściśle,
bo w tej materyi co bydlę to zdanie.
Pies naprzykład zarzuca świni, że krzykliwa,
Kaczkę znów niechlujstwo gniewa,
opasy wytykają zbytni ciężar tuszy...
Lecz, sądzę, razi wszystkich jeszcze inna wada.
(tu skromnie Osieł słuchy na szyi przykłada
i kończy tajemniczo:) za wielkie ma uszy«.



PRZYMIERZE.

Pchła jedna zaprzysiągłszy zemstę Antylopie,
która mszcząc się zębem nóżkę jej urwała,
z Tygrysem jegomością zawarła przymierze.
— Chociaż duży, ja mała,
jednak musisz przyznać szczerze
iżem kuzynką twą, bo jak ty krew żłopię. —
»Mniejsza z tem« odrzekł Tygrys »i tak ci pomogę,
pokaż no mi tylko drogę«.
Rada w skok. Aliant za nią ostrożnie pomyka...
Dopadli zwierza na brzegu strumyka.
Śmiało pchła na wroga skoczy;
tygrys dał susa i już we krwi broczy.

Zjadł, ziewnął, wąs oblizał i do lasu skręca...
Nie dba, że razem z wrogiem połknął sprzymierzeńca.