Strona:PL Julian Ejsmond - Antologia bajki polskiej.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.



JULJAN EJSMOND.
1892.—


RAK I MALINA.


Krzew dzikich malin piął się nad rowu odmęty.
W rowie żył rak poważny, mchami obrośnięty.
Obskurant ten zacofany
chodząc tyłem, postępu nie rozumiał wcale, —
całe życie przepędzał w kanale...
Malina ponad wodą bujnie rozwieszona
była — czerwona.
Stąd rak wiódł z nią wieczne
dysputy społeczne
i polityczne rozmowy:
on był ugodowy,
podczas gdy ona troszeczkę
zakrawała na Esdeczkę. —
Wspólnie więc zaklinali się na wszystko w świecie,
że żadne burze, zamiecie,
moc żadnych prądów
nie zdoła zmienić ich trwałych poglądów.
Na to wiatr, który kwestje te świetnie rozumiał,
tak im zaszumiał:
»Pogódźcie się, nie bądźcie wiecznie zaperzeni,