Strona:PL Julian Ejsmond - Bajki.djvu/037

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie będzie śmiał? „Gdzie ta!
Abo to garki lepią święci?“
Już siedzi, już się „rozpiro“,
już po ministerstwach się kręci,
już „popiro“.
Po dyecie
tkwi w bufecie.
Rozgląda się dokoła:
i to nęci i to nęci...
pożera, popija —
czy podoła?
Już pyta woźnych: „Gdzie tu je stodoła?“
Garnków nie lepią święci.


*


Naopak wszystko u nas dziś w Polsce się dzieje.
O, jakże inne były dawne, dobre czasy!
Hulali kołodzieje — hulają złodzieje,
Nie popuszczają paska — popuszczali pasy.

Dziś, gdy Polska znów wolna szeroko zakwita,
dobrze o zapomnianej przypomnieć dewizie:
„Pilnuj szewcze kopyta“, bo Rzeczpospolita,
zamiast iść naprzód, jak rak ku tyłowi „lizie“.