Ta strona została uwierzytelniona.
Promieniała rybka mała,
jak cud złoty, jak klejnoty...
Czekał na nią rak — kochanek
mchem zielonym obrośnięty...
Podał w szczypcach swojej lubej
ścięte kwiecie wodnej mięty.
Rybka rzekła: „Schowaj dary.
Nie jest mi to wcale miłem
mieć kochanka zacofańca,
który zawsze chodzi tyłem...
Jestem bardzo postępowa.
Skoro staniesz się czerwony
na półmisku — wówczas zyskasz
miłość rybki twej wyśnionej...
Odpłynęła, jak zjawisko,
Rak załamał z bólu kleszcze...
Łamał kleszcze na dzień drugi,
łamał i na trzeci jeszcze...
Żył w sadzawce wdzięczny tryton,
który umiał tysiąc bajek...
Miast fujarki na dżdżownicy
grywał pieśni wodny grajek.