Strona:PL Julian Ejsmond - W puszczy.djvu/078

Ta strona została uwierzytelniona.

z drogi mocniejszym dzikom. Lękał się wilków. Teraz czuł w sobie moc stawienia czoła wszystkim potęgom boru...

*

Pewnego jesiennego poranku na leśnej polanie, zalanej blado-złotem, falującem morzem traw, z którego wynurzały się gdzie niegdzie fiołkowe wyspy wrzosów, trzy nasze żubry spotkały Miłość. Miała ona postać pięknej Żubrzycy.
Różana liljowość wrzosów, zieleń sosen, blady, zimny błękit nieba — i ta Żubrzyca — wszystko to oczarowało młodego Byka. Oczarowało jednak również jego dwóch starszych towarzyszy.
Poczuli ku sobie nagle nieprzepartą nienawiść. Oba żubry zrozumiały, iż jeden z nich musi zginąć. Zwróciły się ku sobie groźnie, potrząsając potwornemi łbami i oblizując ozorem nozdrza, co było oznaką wściekłości. Poczęły następnie kopać ziemię przedniemi racicami i smagać bok ogonem, jakby pobudzając się do walki. Oczy im nabiegły krwią...