Strona:PL Julian Ejsmond - W słońcu.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.


BALLADA O LEŚNEJ BURZY


Burza, zła wiedźma leśna, przybiegła do boru po nocy.
Pozrzucała gniazda ptaszęce...
Podeptała ciałka pisklęce...
Burza, jędza zjadliwa, ma pioruny i wiatr w swojej mocy...
Zdruzgotała drzewa ogromne.
Rozpędziła ptaki bezdomne.

Chodziła po leśnych gęstwinach, wybierała dla siebie ofiary.
Postrącała wierzchołki dumne.
Połamała gałęzie szumne.
Drzewom chmur sięgającym odrywała najwyższe konary.
Wyszarpnęła z ziemi korzenie.
Rozbudziła śpiące strumienie...

Chmury, jak psiska czarne, leciały za nią nad borem,
poprzez gęstwiny i mroki
trop w trop śledziły jej kroki...
Oblizywały się czasem błyskawic ognistym ozorem,
warczały grzmotem ponuro
i wyły złowieszczą wichurą...