A kędy Wilii płynęły strumienie,
Lud w śnieżnych szatach zgromadzon w porządku,
Ze chrztem odbierał światło i zbawienie,
Gdy wśród świętego kapłanów obrządku,
Donoszą gońce, że Krzyżak zdradliwy,
Mieczem i ogniem niszczył Polskie niwy.
Król rozgniewany czynem tak zuchwałym,
Rozsyła Wici w powiaty i ziemie,
Ciągnie ozdobne rysztunkiem wspaniałym,
Na dzielnych koniach mężne Lecha plemie,
Xiążę Mazowsza z swym ludem gotowym,
I śmiały Witold w pancerzu stalowym.
Już do Grunwalda woysko się zbliżało,
Kiedy przed królem mąż Krzyżacki staie,
Trzymał dwa miecze, z postacią zuchwałą,
„Mistrz móy, zawołał teć oręże daie,
„Dla lepszéy w walce dzisieyszéy usługi,
„Ten miecz dla ciebie, dla Witolda drugi.
Mam mieczów dosyć, lecz i te się zdadzą,
Na karki dumnych, Jagiełło odpowie,
Tu wzniosłzy oczy: o Naywyższa Władzo!
Boże, co dzierżysz w ręku ludów zdrowie,
Błogosław w słusznym boiu woiownikom,
Day nam zwycięztwo, zgubę naiezdnikom.