Wzruszon zniewagą ścigam naiezdnikow,
Schodzę obszernym leżących taborem,
Uderzam w poczcie dzielnych woiowników,
Bitwa iuż z ciemnym kończy się wieczorem;
A nurty Niemna niewiernych posoką
Wezbrane, pola zalały szeroko.
Król Aleksander dokonywał życia;
Domowi iego płakali w około,
Gdy wieść przychodzi Tatarow pobicia:
On zasępione roziaśniając czoło,
Z radością, rzecze, do grobu zstępuię,
Kiedy zwycięzką Polskę zostawuię.
Nadęty pychą przez ten czyn tak głośny,
Nie znałem wodzy w zamiarach szalonych;
Ród Zabrzezińskich z dawna mi nieznośny,
Napadłem w nocy, porznąłem uśpionych:
W krótce gdy narod nie czynił iak chciałem,
Oyczyznę z woyskiem obcym naiechałem.
O wieczna hańbo! O wspomnienie smutne!
Widok braterskich orłów i pogoni,
Nie zdołał zmiękczyć serce me okrutne,
Ani wytrącić oręża z méy dłoni;
W śród roziuszonych obcych woysk orszakow.
Niestety! Polak, walczyłem Polakow!