Nakazał pyszne dla hetmana gody,
W stolicy swoiéy Krakowie,
Wiazd tryumfalny, rycerskie zawody,
Szli skrępowani wieźniowie,
Niesiono wziętych grodów wizerunki,
Zdobyte łupy, i świetne rysztunki.
Nie długo hetman patrzał na te gody,
Na piękną oblubienice,
Na nowo w śmiałe puszcza się zawody,
I na skroń wdziewa przyłbice,
Wybór Zygmunta oreżem popiera,
I świetne pole do sławy otwiera.
Gdzie pod Byczyna błonie się rozszerza,
Rakuzan woysko spotyka,
Wola na swoich, zachęca, uderza,
I zwycięża przeciwnika,
Wzięty grod, działa, skończona wyprawa,
Maxymilian przed Zamoyskim stawa.
„Panie, rzekł hetman, umieiac szanować,
„Naród nasz przodków zwyczaie,
„Kiedy kto gwałtem chce nad nim panować,
„Moc swoię uczuć mu daie,
„Nie trwóż się : Polak acz straszny zuchwałym,
„Dla nieszczęśliwych umie bydź wspaniałym.
„Jesteś mym Jeńcem tak Nieba kazały,
„Nie narzekay na niewolę,
„Poznasz iak umysł Polaków wspaniały,'
„Osłodzi twoią niedolę,
„Niechcemy kraiów sąsiadom wydzierać,
„Ale umiemy nieszczęśliwych wspierać.