Rokoszanie nie uznaiąc seymu, iuż ku Warszawie zmierzali, zaszły im woyska królewskie pod Warką i łatwe otrzymaćby mogły zwycięztwo, gdyby nie wzdryganie się w obudwóch na rozlew krwi braterskiéy, wielu z rokoszanów przechodzić zaczęło na stronę królewską. Przeciwnie w woysku Zygmunta, wielu rokoszanom sprzyiało, między niemi Gabryel Łaźnicki na koniu wysunąwszy się naprzód, wołał żeby się nie lękali, i że nic im się złego od kwarciannych nie stanie: rokoszanie atoli by dadź czas nadchodzącym posiłkom cofać się zaczęli. Dany z Łaźnickiego przykład (sąd bowiem woienny na obwieszenie go skazał) powrócił karność w woysku królewskim. Król d. 6. Lipca nocą uszedł sześć mil ciągnąc za niemi, i dognawszy pod Guzowem nie dawszy czasu do rozmów, bitwę rozpoczął. Znaczna część woyska Zygmunta złożona była z hufców, które mu trzech Potockich przywiedli, posądzaią ich, że nieprzyiaźni Chodkiewiczowi, i cała sławę zwycieztwa chcący sobie zapewnić, nie dali posiłków skrzydłu Chodkiewicza, na które rokoszanie z całą uderzyli mocą, złamane ustępować musiało. Hołownia towarzysz znaku Radziwiłłowskiego przedarł się aż do mieysca gdzie król stał, wołając z szyderstwem, a gdzie ten Szwed? Radzono w ten czas królowi, ażeby na lewe skrzydło do Żółkiewskiego uchodził. A piechota czy stoi? zapytał się Zygmunt, gdy mu odpowiedziano, że niewzruszona, został na mieyscu, przez co pokrzepił umysły, dał czas Chodkiewiczowi do odnowienia bitwy, nakoniec do odniesienia zupełnego zwycieztwa. Zebrzydowski naprzód do klasztoru Bernardynów w Opatowie, poźniéy do Ryk schronił się.
Strona:PL Julian Ursyn Niemcewicz - Śpiewy historyczne.djvu/338
Ta strona została przepisana.