Kto mężny tego odwagę wychwalał,
Kto zgwałcił karność woyskową,
Niepowściagnietym gniewem się zapalał,
I umiał karać surowo.
Ilekroć Polska nieprzyiacioł miała,
On wszystkich walczy, zwycięża,
Turczyn, Szwed mężny, i Moskwa doznała,
Dzielności iego oręża,
Anna Ostrogska ceniąc w wielkim człeku,
Męztwo, i zdobyte kraie,
Licząc zwycieztwa, nie postrzega wieku,
I piękną rękę mu daię.
Luba wdziękami idzie do świątnicy,
Ozdobiwszy wieńcem skronie,
Stawa Chodkiewicz przy pięknéy dziewicy,
I kapłan wiąże im dłonie,
Jeszcze swéy hymen nie zgasił pochodni,
Kiedy goniec wieść mu daie,
Że zlicznym ludem ciągnie Sułtan wschodni,
I nad brzegiem Dniepru staie.
Ustały gody, świetne widowiska,
Choć żałość wodza przenika,
Tonąca we łzach małżonkę swą ściska,
I wsiada na koń i znika.
Z trzech części świata zebra! Osman dumny,
Liczne szyki pod Chocimem,
Juczne Wielbłądy, działa, i lud tłumny,
Posępnym ćmiły się dymem.