Kiedy Władysław korzy dumne Cary,
Pod Oczakowem Koniecpolski śmiały,
Po dwakroć gromi Turki i Tatary,
I mieczem pokóy zabezpiecza trwały.
Już czas był spocząć po zwycięztwach dzielnych,
Z brzegów Sekwany przybywa Ludwika,
Ozdobny hufiec wsród krzyków weselnych,
Na dziarskich koniach swa Panią spotyka.
Z dziwem przychodniów obrócone oczy,
Na przepych zbroi i pereł i złota,
Wesoła młodzież zręcznie koniem toczy,
Wypuszcza strzały i dziryty miota.
Huk dział ogromnych powietrze rozdziera,
Gdy się królowa zbliża do stolicy,
Z zamkowych gmachów król chciwie poziera,
Na lube wdzięki swéy oblubienicy.
Pańskiéy świątyni podwóy się otwiera,
Wchodzi wspaniałym otoczona szykiem,
Lud Panią swoią króla bohatera,
Po trzykroć wita radosnym okrzykiem.
O mężny królu, ozdobna wdziękami,
Królowo! rządźcie w starość nam sędziwa,
Niech pod waszemi Polska prawnukami,
Jak dzisiaj, będzie świetna i szczęśliwą.
Lecz któż weselne zdoła kréślić gody,
Przepych, wspaniałość, przychodniów dziwiące,
Zręczność rycerstwa turnieie zawody,
I hożych dziewic wdzięki uymuiące.