W szlachetnym domu znanym tylko z cnoty,
Dzielny Czarniecki się chował,
Z dzieciństwa pełen woiennéy ochoty,
Braci swych w hufce szykował,
A kiedy słyszał iak męztwo chwalono,
Żądze do boiów czuł niepowściągnioną.
W Kazanowskiego zaczął służyć znaku,
Ubiór iego niebogaty,
Z kopiią w ręku w żelaznym szyszaku,
Jeździł na podsłuch i czaty,
Acz młody, w bitwach sławą się ozdobił,
Bo gdzie się rzucił, nieprzyiacioł pobił.
Już miał zaślubić piękna Kobierzyckę,
I rzekł do niéy przy rozstaniu,
Ja śpieszę bunty uśmierzać Chmielnickie,
A choćbym w krwawym spotkaniu
Nie iedną krysą powrócił znaczony,
Nie będę Zosiu od ciebie wzgardzony.
Na Ukrainie ochoczy i śmiały,
Przyszedł pod Monasterzyska,
Z golemi piersi wpadł pierwszy na wały,
I gdy wszędy mieczem błyska,