Strona:PL Julian Ursyn Niemcewicz - Śpiewy historyczne.djvu/451

Ta strona została przepisana.

świadczył, iż ieźliby sama bez straży zostając, nietrwożyła się, on z hufcem swoim uderzyłby na Aszenberga. Idź, rzekła królowa, niech cię Bóg szczęśliwie prowadzi, idź mężnie na nieprzyiaciela, ia spokoynie powrotu twego czekać będę. Poszedł Czarniecki, zniósł Szwedów, odebrał zdobycz, i nazajutrz pierwszy oznaymuiąc o pomyślnym skutku królowéy, przyprowadził iéy 50 Francuzów służących pod znakami Szwedzkiemi i wziętych w niewolą.
Gdy się to dzieie, Rakocy z potężném woyskiem wkracza do Polski, król w Gdańsku ze wszystkich stron otoczony od Szwedów. Wzywały przytomności iego i Rada i woysko, ciężka nakoniec ostateczność wszystkiego. Czarniecki wbrew wszystkim trudnościom podeymuie się przyprowadzić go do kraiu. W tym celu iak gdyby niewiedząc o liczbie nieprzyiacioł, prosto przeciw nim ciągnie z połączonemi oddziałami, zbliżaią się i Szwedzi. Czarniecki raz pokazuiac gotowość do bitwy, drugi raz spiesznie uchodząc coraz bardziéy nieprzyiaciela od Gdańska odwodzi, nakoniec w dwóch dniach i iednéy nocy mil 48. ubiegłszy, pod Płockiem obozem staie, tam zewsząd ściśniony od Szwedów, zapala po wielu mieyscach ognie, a iak tylko świtać zaczęło, mimo przeraźliwego zimna, bystrości i szerokości Wisły, gdy się woysko ociąga, pierwszy rzuca się w rzekę. Zachęcone przykładem tym woysko, poszło za wodzem, w téy śmiałéy przeprawie czterech tylko ludzi życie straciło.
Zdumieni nazaiutrz Szwedzi, widząc Czarnieckiego na drugim brzegu stoiącego spokoynie gdy z wielką pracą promy i łodzie zbieraią, odpocząwszy wódz Polski, udaie się na granice Ma-