Niedługa radość; każdy pyta chciwie,
Kędyż iest wódz nasz dzielny, okazały,
Co nam tak długo przywodził szczęśliwie,
Na polu chwały?
Już go nie widać na czele tych szyków,
Których był niegdyś duszą i ozdobą,
Okryte orły, zbroie woiowników,
Czarną żałobą.
Już go nie widać wpośród hufców dzielnych,
Gdzież iest.... czy słyszysz żal wszystkich głęboki?
Patrzay złożone na marach śmiertelnych,
Rycerza zwłoki.
Te mary, ten wóz spoczynek po znoiu,
Lud wdzięczny łzami oblewa rzewnemi,
Ciągną go wierni towarzysze boiu,
Piersi własnemi.
Idzie za truną koń iego waleczny,
Z schyloną głową, czarną niosąc zbroie,
Idź koniu smutnie, iuż Pan twóy bezpieczny,
Zamknął dni swoie.
Żałosne trąby, wy flety płaczliwe,
Wy chwieiących się orłów srebrne dzwięki,
Umilczcie, ranią piersi moie tkliwe,
Te smętne ięki.
Patrz przed świątynią przy światłach gasnących
Porywa młodzież z wozu ciężar drogi,
I wnosi w pośród grzmotu dział biiących,
W wieczności progi.